Dzień III – Podążać drogą Błogosławieństw
Intencja dnia – błogosławcie a nie złorzeczcie.
Słowo dnia /szczególnie na strefę ciszy/.
„Nie oddawajcie złym za złe ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo. Kto bowiem chce miłować życie i oglądać dni szczęśliwe, niech wstrzyma język od złego i wargi – aby nie mówić podstępnie. Niech zaś odstąpi od złego, a czyni dobrze, niech szuka pokoju i niech idzie za nim. Oczy bowiem Pana na sprawiedliwych [są zwrócone], a Jego uszy na ich prośby; oblicze zaś Pana przeciwko tym, którzy źle czynią. Kto zaś będzie wam szkodził, jeżeli gorliwi będziecie w czynieniu dobra? Ale jeżelibyście nawet coś wycierpieli dla sprawiedliwości, błogosławieni jesteście. Nie obawiajcie się zaś ich gróźb i nie dajcie się zaniepokoić! Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bowiem – jeżeli taka wola Boża – cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle. Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem” (1 P 3,9-18).
Konferencja
„Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,1-16).
Zawsze ilekroć czytam ewangelię świętego Mateusza z zapisem ośmiu błogosławieństw zadziwia mnie fakt, że Jezus wypowiada je po tym, jak uczniowie przystąpili do Niego, jakby w pewien sposób na ich prośbę, za ich niewypowiedzianą sugestią. Dziś i my jak uczniowie przystępujemy do stóp Jezusa, by słuchać tych samych ośmiu błogosławieństw. Niech Maryja, nasza Matka pomoże nam słuchać tej żywej nauki i wybierać tę drogę, która jest wytyczona Jego Błogosławieństwem.
Słysząc słowa Błogosławieństw w niektórych z nas może budzić się sprzeciw by wejść na wskazaną przez nie drogę. Kiedy ktoś nie jest przekonany do tego, co może nawet podejmuje, gdy następują trudności wycofuje się mówiąc, że to nie dla niego. Tak było z uczniami Jezusa gdy mówił o Chlebie Żywym którym jest On sam – wtedy niektórzy odpowiedzieli: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? …. Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. ” (J 6,60.66). Podążanie za Jezusem drogą błogosławieństw to wezwanie by przyjąć te szczególne wskazania, zaproszenia sercem pełnym miłości. By tak się mogło stać, musimy postawić sobie kogoś za wzór, by naśladować go w życiu codziennym i tą osobą na pewno powinien być Chrystus.
„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” to hasło naszej pielgrzymki. By móc je zrealizować w pełnym, podwójnym wymiarze – nawrócenia i przyjęcia Ewangelii – musimy najpierw poznać ku czemu mamy się nawrócić i do jakiej postawy dążyć. Bóg w Jezusie Chrystusie daje w błogosławieństwach jasne wskazówki, które pozwolą to zadanie zrealizować.
Błogosławieństwa mają źródło w Jezusie Chrystusie, który wypowiadając je opisywał swoje życie. Stawiamy sobie zatem przed oczami Jezusa jako naszego najlepszego Nauczyciele i Mistrza, który już je zrealizował – wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie: jak mam to czynić w danej, konkretnej sytuacji, bo co czynić – już wiemy. Dlatego za psalmistą wołamy: „Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie zachwieję się, bo On jest po mojej prawicy” (Ps 16,8). Stawiamy sobie ten wzór przed oczyma, gdyż mamy nadzieję na spełnienie się dzięki Bożej łasce w naszym życiu tej samej drogi. Ośmiela nas Jego Matka, Maryja, o której pewnego dnia kobieta spośród zebranego tłumu zawołała: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”. A Jezus w odpowiedzi rzekł: „Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11,27-28). Mamy więc nadzieję i światło jak postępować, by uczestniczyć w darze błogosławieństw: słuchać i zachowywać Słowo Boże.
Jeśli zatem chcemy zrealizować zaproszenie do życia duchem ośmiu Błogosławieństw, nie ma innej drogi niż sam Jezus Chrystus. Św. Jan od Krzyża wyraźnie o tym mówi i wzywa, by nasz wzór był zawsze w Chrystusie. „Nie bierz nigdy za wzór postępowania człowieka, jakkolwiek byłby święty, gdyż szatan może ci przedstawić za przykład jego niedoskonałości. Weźmij sobie natomiast za wzór Chrystusa który jest najdoskonalszy i najświętszy, a nigdy nie zbłądzisz”(Św. Jan od Krzyża Zasady Miłości, 155). Tak też się stało się w życiu bł. Piotra Jerzego Frassatiego, którego Jan Paweł II w homilii beatyfikacyjnej nazwał „człowiekiem błogosławieństw”. Otwiera się przed nami droga, która jest przede wszystkim odwróceniem się od ludzkiego myślenia, uczeniem się Bożego myślenia w perspektywie wytyczonej przez błogosławieństwa.
W jaki sposób to czynić. Stare przysłowie mówi: z kim przystajesz, takim się stajesz. Przebywajmy z Panem podczas naszego pielgrzymowania, podczas modlitwy, podczas odpoczynku i chwil wzmagania się z sobą; w radości i smutku; w słońcu i deszczu. Jego obecność stanie się także dla nas tym, czym jest rzeczywiście: źródłem pozwalającym doświadczyć mocy Miłości, mocą pozwalającą zrozumieć i przyjąć naukę Jezusa. Odwróćmy wzrok od tego, co podpowiada nasza grzeszna natura, a przyjmijmy i działajmy według natury Boga.
Pamiętam rozmowę z pewną młodą osobą, niepełnosprawną, przy której była obecna jej mama. Niepełnosprawna dziewczyna nie mówiła zbyt wyraźnie, dlatego często zwracałem się w stronę jej mamy, która z kolei w mig rozumiała swoją córkę. Wręcz mogła tłumaczyć niewyraźne, bełkotliwe słowa córki zanim tamta wypowiedziała całą myśl. Jak bardzo ta mama była mi wtedy potrzebna, by móc rozmawiać z tą prawie już dorosłą dziewczyną. Można powiedzieć, że my także potrzebujemy dziś takiego „tłumacza”, by zrozumieć niezrozumiałe dla nas słowa wypowiadane przez Chrystusa. Maryja – Jego Matka, która towarzyszyła od początku swojemu Synowi w Jego ziemskiej drodze od narodzin aż po krzyż i zmartwychwstanie, może nam pomóc zrozumieć Jego naukę błogosławieństw, by ją przyjąć i nią podążać.
W jaki więc sposób Jezus Chrystus jest dla nas przykładem poszczególnych błogosławieństw. Postaram się to ukazać na podstawie słów Pisma Świętego.
Pierwsze błogosławieństwo brzmi: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”. Jak nam się dziś kojarzy człowiek ubogi – jako ktoś, kto nic nie ma. Tymczasem biblijny człowiek ubogi, to ten, który wszystko ma u Boga, Jemu ufa. Myślę, że w jakimś sensie trafnie obrazuje to napis na dolarze amerykańskim: we trust in God (to znaczy: ufamy Bogu). Człowiek ubogi to człowiek żyjący w postawie ufności wobec Boga. Czy ma, czy nie ma, zawsze ufa Bogu. Jezus, który urodził się w stajence, nie miał gdzie głowy złożyć, na krzyżu jako Król Miłosierdzia żebrze u Ojca o Miłosierdzie dla oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34).
Święty Paweł w dwóch listach ukazuje Chrystusa, który mając wszystko stał się ubogim.
Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. (2 Kor 8,9)
On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych (Flp 2,6-10).
Zawołajmy razem. Jezu ufam Tobie.
Drugie błogosławieństwo brzmi: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Jezus przed swoją agonią powiedział w Ogrójcu: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!” (Mt 26,38). Wiemy, że Jezus przeszedł ten etap drogi zupełnie sam, kiedy bowiem powracał do swoich uczniów zastawał ich śpiących; nawet ich zganił: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” (Mt 26,40). Jezus przechodzi także to doświadczenie, by móc pocieszać ludzi przerażonych i osamotnionych przez cierpienie fizyczne czy moralne.
Człowiek, który doświadcza cierpienia, ale przeżywa je razem z osamotnionym Chrystusem otwiera się na swoisty Boży zasiew, którego owocem jest radość. Podobny jest do rolnika siejącego w pocie czoła ziarno. Choć w chwili siewu doznaje trudu, całym sercem ufa a nawet wie z doświadczenia, że to ziarno wyda w swoim czasie obfity plon. Mówi o tym jeden z psalmów: „Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości” (Ps 126,5) a Jezus w Ewangelii św. Jana zapewnia: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16,20-22).
Smutek należy do sfery uczuć. Uczucia nie są same w sobie ani dobre ani złe. Nabierają wartości moralnej w takiej mierze, w jakiej zależą od rozumu i od woli. Można powiedzie, że są moralnie dobre, gdy przyczyniają się do dobrego działania. Są natomiast moralnie złe jeśli prowadzą do zła. Jezus uczy nas przechodzenia okresu smutku w świetle Jego Męki, która nie jest kresem, ale środkiem do odkupienia człowieka. „Jezus im rzekł: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć” (Mt 9,15).
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Trzecie błogosławieństwo znajduje swoje wytłumaczenie w proroctwie zapisanym w księdze Izajasza, w Pieśni o cierpiącym Słudze Jahwe. Prorok Izajasza opisuje postawę Mesjasza: „Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo” (Iz 42,2-3). Natomiast święty Piotr, opisując postawę Chrystusa wiszącego na Krzyżu, obrzucanego przekleństwami, wskazuje na Jego zaufanie wobec swojego Ojca: „On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie” (1 P 2,23).
Nie chodzi tu o tchórzostwo, ale o autentyczną postawę wobec zła, o której mówi św. Paweł: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21). To była maksyma bł. ks. Jerzego Popiełuszki. To on, w Chrystusie, w pewien sposób posiada dziś na własność ziemię Polską, bo wlał w nią życiodajny sok prawdy, miłości, aż do śmierć.
To błogosławieństwo uczy nas postawy kontrolowania języka, by nie wypowiadać słów zbytecznych. O tym mówi także ewangelia św. Mateusza: „A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12,36)
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Czwarte błogosławieństwo znajduje swoje uzasadnienie w postawie Chrystusa, który zalęknionym i zatroskanym opiekunom, Maryi i Józefowi, odpowiada: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49). W Jezusowej miłości jest zawarta sprawiedliwość, której naturą jest oddanie tego, co się danej osobie należy. Chrystus jako człowiek oddaje cześć Ojcu i pokazuje drogę ufności wobec Boga: „Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,31-33). Jezus poprzez całe swoje życie, a nade wszystko śmierć i zmartwychwstanie, zapłacił za nasze zbawienie, bowiem nikt z ludzi nie jest w stanie spłacić długu zaciągniętego przez grzech. Jezus mówi: „Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich” (J 8,24). Sprawiedliwość domaga się z naszej strony, abyśmy w relacji z Bogiem składali nieustanne dziękczynienie, którego najdoskonalszą formę jest sprawowanie Eucharystii. Błogosławiony Piotr Jerzy Frassati pragnąc odwdzięczyć się Chrystusowi za dar uczestniczenia w Eucharystii i możliwość przyjmowania Go w Komunii świętej, zanosił Bożą miłość chorym, nawiedzając ich i służąc pomocą materialną.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Piąte błogosławieństwo zaprasza do bycia miłosiernymi na wzór Chrystusa, który rozumiejąc potrzeby człowieka zranionego przez grzech pochylał się nad jego biedą moralną i fizyczną. Znamy dobrze opowieść o Zacheuszu – bogatym celniku, znienawidzonym przez innych. Jednak gdy Chrystus dotarł do jego miasta i kiedy go zobaczył na sykomorze wypowiedział proste słowa: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. (Łk 19,5). Owocem takiej postawy jest z jednej strony oskarżenie Chrystusa, że idzie do grzesznika w gościnę. Jezus w swoim Miłosierdziu bierze na swoje barki ciężar ludzkiego grzechu i pozwala nawet na niesłuszne oskarżenie. Owocem była jednak także przemiana Zacheusza o której św. Łukasz opowiedział wkładając w jego usta wyznanie: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. Na to Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama” (Łk 19,8-9).
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. To już szóste błogosławieństwo, w którym Jezus pokazuje wartość czystej miłości. „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu” (Pwt 6,5-7). Jezus oddaje się cały swojemu Ojcu i człowiekowi. Grzech serca jest przeszkodą miłowania całym sercem. Dlatego Katechizm Kościoła Katolickiego tak stwierdza: „Czyste serca oznaczają tych, którzy dostosowali swój umysł i swoją wolę do Bożych wymagań świętości, zwłaszcza w trzech dziedzinach: miłości, czystości, czyli prawości płciowej, umiłowania prawdy i prawowierności w wierze. Istnieje związek między czystością serca, ciała i wiary”(2518). Czystość serca jest przede wszystkim darem Boga. Ludzie czystego serca ufają Bogu szczególnie wobec przytłaczającej ich słabości. Dziś wołanie o czyste serce oznacza zwłaszcza troskę o czujność w tym, na to co patrzą nasze oczy; nieustanne staranie, by wzbudzać w sercu pragnienie pełnienia woli Bożej. Czyste serce to także poddanie się Bożemu działaniu, otwarcie nawet na bolesną prawdę o sobie, choć podważa nasze dobre mniemanie o sobie. Przyjęcie prawdy i uwierzenie w Bożą miłość może sprawić, że coś w naszym życiu zacznie się zmieniać, zaczniemy stawać się osobami o czystszym sercu.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Znane jest powiedzenie starożytnych: „jeśli szukasz pokoju, przygotowuj się do wojny”. Ten, kto pokłada ufność w przemocy i myśli, że w ten sposób zbuduje pokój oszukuje samego siebie, bowiem przemoc rodzi … przemoc. Jezus swoim nauczaniem i życiem ukazał, że pokój jest budowany w świecie w inny sposób, przychodzi tylko przez miłość, czyli pragnienie dobra. „Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają” (Łk 6,27-28). Jak bardzo potrzeba budowania tego pokoju w naszych sercach poprzez przyjęcie Bożego przebaczenia i spełnianie obowiązków stanu bardziej z powodu miłości do Boga, do siebie samego i bliźniego, niż z powodu konwenansów, lęku, kalkulacji… Takiego pokoju potrzeba naszym rodzinom, budowanego przez dobre słowo, miłość okazywaną żonie, mężowi, dzieciom, rodzicom. Zwykłe słowa: przepraszam, dziękuję budują pokój.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Ostatnie z ośmiu błogosławieństw mówi o prześladowaniach ze względu na sprawiedliwość. Jezus sam doświadczył prześladowania aż po śmierć na krzyżu. Męka jaką przeszedł była prawdziwa, gdy bowiem był w Ogrójcu: „Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,44). Doświadczenie niesprawiedliwego cierpienia jest wezwaniem do usilnej modlitwy, której przykład mamy w Jezusie Chrystusie.
Podsumowując możemy powiedzieć, że człowiek, który chce realizować w swoim życiu błogosławieństwa zaczyna uczestniczyć w życiu Chrystusa. Tworzy się pomiędzy człowiekiem a Chrystusem wspólnota miłości, by odrzucać wszystko to co nie jest wolą Bożą i chcieć tego wszystkiego co wynika z Bożej woli.
Ogrom przestrzeni błogosławieństw może człowieka przerażać. Nasuwa się pytanie: jak mogę je podejmować, w jaki sposób realizować. Znamy wszyscy powiedzenie „nie od razu Kraków zbudowano”. Jeśli chcesz realizować błogosławieństwa w swoim życiu zacznij od… jednego. Zajmując się jednym błogosławieństwem Bóg usposobi twoje serce ku nim wszystkim. Można to porównać do trybów w rowerach. Łańcuch jest zaczepiony tylko na jednym trybie, ale podczas pracy na tym konkretnym pozostałe tryby także poruszają się. Pobodnie jest z podjęciem wcielania w życie daru błogosławieństw ewangelicznych. Chrystus idzie przed tobą, toruje ci drogę by spełniały się błogosławieństwa. Naucz się jakiegoś jednego błogosławieństwa na pamięć i powtarzaj je dziś prosząc Pana byś mógł być jego uczestnikiem. Gdy zatrzymano Szymona z Cyreny aby niósł krzyż Chrystusa, św. Łukasz ewangelista opisał to następująco: „Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem” (Łk 23,26).
Ewangelia zawiera drogę do szczęścia. Będziemy szczęśliwi gdy zaufamy Jezusowym błogosławieństwom. (Youcat 282)